środa, 1 kwietnia 2015

Chapter 12 - Spanish killer

Nie lubię siatkówki. Ta gra mnie denerwuje. Chociaż czasami lubię pograć w nią ze znajomymi. Nie lubię też słońca. Zawsze staram się ukrywać w cieniu. Niczym wampir… Cóż to całkiem możliwe. Nie lubię kiedy czas płynie, a ja nie mogę nic z tym zrobić. Tak jak teraz.
Siedziałam w tym samochodzie naprawdę długo. Możliwe, że nawet się zdrzemnęłam. Obudził mnie dzwonek telefonu. I to mojego telefonu! Jak mogłam być taka głupia i zapomnieć, że mam telefon?! Cały czas mogłam zadzwonić po pomoc! Szybko zdjęłam worek z głowy (tak, cały czas miałam niezwiązane ręce!) i wyjęłam telefon z kieszeni spodni.
Dzwonił Mike. Bez zastanowienia odebrałam połączenie.
- Alex! Gdzie ty jesteś? – usłyszałam zaniepokojony głos mojego przyjaciela.
- Nie wiem.
- Jak to nie wiesz?!
- Zostałam porwana – odpowiedziała, tak, jakbym codziennie była porywana.
- Co widzisz wokół siebie? – do moich uszu dotarł głos Ashton’a. Pewnie Michael włączył głośnomówiący.
Spokojnie rozejrzałam się po okolicy, która mnie otaczała. Stwierdziłam, że jestem na parkingu, niedaleko samochodu chłopaków.
- Jestem na parkingu – powiedziałam.
- Zaraz tam będziemy! – krzyknął Mike, po czym się rozłączył.
Przez myśl przeszło mi, że nie sprawdzałam czy drzwi są otwarte. Przecież mogłabym sobie normalnie wyjść, wrócić do chłopaków i nic by się nie stało. Jednak gdy tylko dotknęłam klamki ogłuszył mnie alarm samochodowy.
Z przedniego siedzenia podniosła się dziewczyna. Była mniej więcej w moim wieku. Miała długie brązowe włosy.
- O! Hej! Jestem Bianca. Hiszpańska tłumaczka – brunetka podała mi rękę, a ja zdezorientowana wpatrywałam się w nią jak w tańczącego ananasa przebranego za telewizor.
Po chwili wahania jednak uścisnęłam głos Biance.
Chwila! Co? Jaki głos? O mój króliku! Miałam na myśli rękę. Nieważne.
- Alexandra – odpowiedziałam. – To ty mnie porwałaś?
- Tak! To ja! – Bianca się zaśmiała. Już ją lubię! – Ale zanim stwierdzisz, że jestem dziwna lub jakaś chora psychicznie, to powiem ci, że szukał cię hiszpański zabójca.
- Chyba ciebie nie rozumiem  - dobra, jednak ona jest dziwna.
- No bo wiesz… Jestem hiszpańską tłumaczką i pewien człowiek poprosił mnie o przetłumaczenie dokumentu. Było to polecenie od hiszpańskiego zabójcy, no i chodziło o ciebie. To długa historia. Kiedyś ci ją opowiem – dziewczyna poprawiła włosy. – Możesz już iść.
- Dzięki za uratowanie życia? Pa! – szybko otworzyłam drzwi i pobiegłam w stronę wejścia do galerii.
Ostatnio spotykam coraz to dziwniejszych ludzi.
Szłam przed siebie, ale po chwili przypomniało mi się, że Mike mnie szuka, więc zatrzymałam się i do niego zadzwoniłam.
- No, hej. Jest taka sprawa… - zaczęłam rozmowę. – Bo widzisz, stoję przed galerią i nie wiem gdzie jesteś.
Nie dostałam odpowiedzi, bo Michael się rozłączył. Milutko.
- Przed chwilą byłaś porwana i nie wiedziałaś co się dzieje – usłyszałam głos mojego przyjaciela, kiedy do mnie podszedł.
- Oh! Tak się cieszę, że cię widzę! – wtuliłam się w chłopaka. – Gdzie reszta? – zapytałam, zauważając, że pozostała część towarzystwa gdzieś zniknęła.
- Są w samochodzie. Chodź – mówiąc to, Mike wziął mnie za rękę i pociągnął do samochodu.
Kiedy usiadłam na wygodnych siedzeniach, pomiędzy Michael’em, a Luke’iem zaczęły się pytania.
- Jak niby zostałaś porwana? – zaczął Ash.
- Siedziałam w pizzerii i czekałam na was. No i nagle ktoś zasłonił mi oczy. Myślałam, że to któryś z was. I ten ktoś mnie podniósł. I jakoś nie krzyczałam. Właściwie to nic nie czułam. Możliwe, że nawet nie zarejestrowałam tego, że jestem porywana. Nie wiem – wzruszyłam ramionami kończąc moją, długą opowieść.
Chłopcy nie zadawali już pytań. Jechaliśmy w ciszy, dopóki coś mi się nie przypomniało.
- Ej! Przecież nadal nie mam stroju na dzisiejszą imprezę!
- Kupiliśmy ci coś fajnego, jak byliśmy w sklepie bez ciebie – powiedział Calum. – Z tobą nie da się robić zakupów.
- Dzięki – prychnęłam. – O której będzie impreza? Bo poznałam nową koleżankę, która jedzie ze mną do szkoły i ją zaprosiłam.
- A która jest? – zapytał Luke.
- Szesnasta piętnaście – spojrzałam na godzinę w telefonie.
- W takim razie będzie o osiemnastej.

Szybko wysłałam SMS’a do Kaitly, aby powiadomić ją o godzinie i miejscu imprezy. Nie przypominam sobie jakim cudem jej numer znalazł się w moim spisie kontaktów, ale pewnie dziewczyna użyła jakiś mocy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz