sobota, 21 lutego 2015

Chapter 6 - You wear glasses?

Noszę okulary. Chociaż to bardziej jest "powinnam nosić okulary". Często je gubię. Teraz też nie wiem gdzie są. To jest złośliwość rzeczy martwych.
- Właściwie, nie uważasz, że to trochę dziwne? - zapytał się mnie Mike. - Nie widzieliśmy się prawie siedem lat, a teraz nagle spotykamy się w pizzerii, w walentynki.
- Masz rację, to serio jest nienormalne - uśmiechnęłam się. - Ale i tak cieszę się, że cię spotkałam. 
Wyszliśmy z pizzerii tylnymi drzwiami, aby uniknąć oblężenia przez fanki. Wsiedliśmy do dużego, czarnego samochodu. Nie znam się na samochodach, nie umiem ich rozróżniać, ale ten pojazd na pewno był drogi.
- Tak właściwie, to gdzie jedziemy? - spytała się Camille. - Nie jesteście żadnymi pedofilami, ani nic w tym stylu?
Chłopcy zaczęli się śmiać. Teraz to się ich boję. Ten śmiech brzmiał jakby byli mordercami i śmiali się ze sposobów jak nas zamordować. Skąd mogłabym wiedzieć, że Mike nie stał się psychopatą, albo to ktoś go nie udaje? Jaki ze mnie kartofel! Nie wchodzi się do samochodu obcej osoby! Powinnam teraz powiadomić Camille, że musimy uciekać?
A może przesadzam? Może to tylko zwykli nastolatkowie?
- Jedziemy do mnie - odezwał się (chyba) Ashton. Nie mam pamięci do imion. Nawet swoich się jeszcze nie nauczyłam.
- Okey - odparłam.
Podjechaliśmy pod ogromny dom. Albo raczej villę. Brak mi słów na określeniewspaniałości tego miejsca. 
Pod bramą stało kilka fanek, ale nikt się nimi nie przejmował, bo brama była solidna i nie do pokonania. 
Wjechaliśmy na podjazd i wyszliśmy z samochodu. Zauważyłam, że drzwi od domu są okrągłe i całe ze szkła. 
- Zapraszam - Ashton otworzył nam drzwi. 
Weszłam do środka i zaczęłam przyglądać się pomieszczeniu.
- Wow! - Camille zaparło dech w piersi. Zresztą mi też, ale wraz z tym, straciłam chyba język, nie potrafiąc powiedzieć ani słowa. - Mieszkasz z rodzicami?
- Moi rodzice dużo podróżują, rzadko kiedy są w domu. Dzielę dom z młodszym rodzeństwem i z chłopakami - Ashton wskazał na trojkę przyjaciół stojących za nim, którzy właśnie zdejmowali buty. - Rozgoście się. 
Ja i Camille zdjęłyśmy także i nasze buty oraz ruszyłyśmy za chłopakami do ogromnego salonu. Usiadłyśmy na kanapie. 
- Chcecie coś do picia? - zapytał Calum.
- Poproszę wodę - rzekł mój ziemniak.
- A ty Alpaka? - Calum przeniósł swój wzrok na mnie.
- Obojętnie - wzruszyłam ramionami - Chwila! Czekaj!
Popatrzyłam się na niego jak na kosmitę. Nie przypominam sobie, żebym mowiła nowo-poznanym chłopakom moje dziesiąte imię. 
- Żyjesz? - Ashton pomachał mi ręką przed twarzą. Nawet nie zorientowałam się, kiedy obok mnie usiadł. Potrząsnęłam głową i znów przeniosłam wzrok na Caluma.
- Skąd znasz moje imię? - zapytałam. Chłopak wzruszył ramionami.
- Mike gada o tobie codziennie. Cudem by było gdybym nie znał twoich imion. Każdy z nas potrafi, obudzony w środku nocy opowiedzieć całą twoją biografię do dziesiątego roku życia. To chyba podchodzi pod nienormalność. - Cal zachichotał.
Otworzyłam szeroko usta z zaskoczenia i musiałam je trzymać tak naprawdę długo, bo w którymś momencie Ashton sam musiał mi je zamknąć. 
 - Coś o tym wiem! - Camille zaangażowała się do rozmowy. - Wprawdzie nie jest to, chyba aż tak prześladowcze, jak to co wy musicie znosić - zachichotała. - Znam ją tydzień, a już umiem wyrecytować z pamięci wszystkie piosenki 5 Seconds of Summer! To koszmar! Ona gada tylko o kilku rzeczach: pizza, to gdzie zgubiła okulary, książki i piosenki tego zespołu. Czasem ma ochotę ją zakneblować i wysłać daleko ode mnie. - Ziemniak wyrzuciła ręce do góry, w akcie pełnego oburzenia.
- Dziękuję Cam, ale naprawdę nie musiałaś tego mówić - przewróciłam oczami.
Nikt się już nie odezwał. Siedzieliśmy w ciszy. Było dosyć niezręcznie.
- Właściwe, to czemu gadasz tylko o piosenkach 5 Seconds of Summer, a nie o ich członkach czy cos w tym rodzaju? - zainteresował się Luke.
- Bo nie wiem jak wyglądają - wzruszyłam ramionami.
- Jak to nie wiesz?
- No... normalnie. Nie chcę sobie zepsuć opinii o zespole, bo okaże się, że są to jacyś starcy, geje lub zmutowane małpy. 
Luke wpatrywał się we mnie zdezorientowany. Po chwili przeprosił i wyszedł z salonu. Został Ashton, Camille i ja. Nawet nie zauważyłam kiedy Calum sobie poszedł. Mike był chyba w kuchni. 
- Więc... mówisz, że nie wiesz nic o zespole, którego słuchasz? - odezwał się Ashton.
- Tak? - to brzmiało bardziej jak pytanie.
- Nie chesz wiedzieć kim są?
- Jak już mówiłam, nie chcę sobie zniszczyć opinii o zespole - odparłam.
- A jakbym zapewnił cię, że nie są starzy, ani nie są gejami bądź zmutowanymi małpami - na ostatnie określenie Ash się lekko uśmiechnął.
- Znasz ich?
- Można tak powiedzieć - uśmiechnął się dosyć dziwnie. Tak jakby znał jakiś sekret...
Kika minut siedzieliśmy w ciszy, aż wreszcie Camille zadała pytanie. 
- Tak właściwie, Ashton, ile masz lat?
- W lipcu kończę 21.
- Stary jesteś - rzuciłam od niechcenia, a Ash się zaśmiał.
- Dziękuję, chyba. - odpowiedział. - A ty Camille? Ile masz lat?
- W czerwcu kończę osiemnaście. - Tak, Cam jest strasza ode mnie o rok. Przecież w końcu jest w klasie z moim starszym o rok bliźniakiem. 
- Chcecie zostać na noc? - Michael wszedł do pokoju z przekąskami i napojami. Trochę długo mu to zajęło.
- Właściwie to ja już powinnam wracać do domu - rzekła Camille patrząc na zegarek. - Spieszę się na spotkanie.
- A ty Alex? - Mike przeniósł swój wzrok na mnie.
- Mogę zostać - wzruszyłam ramionami.
- Camille, podwieźć cię? - Calum pojawił się tak jakby znikąd.
- Chętnie. 
I wyszli. Zostałam sama z dwójką chłopaków. A może trojką? Wprawdzie nie wiem gdzie jest teraz Luke. 
- Obejrzymy jakiś film? - Ashton spojrzał na nas weosłym wzrokiem.
Pokiwałam głową na tak, a Mike sięgnął po pilot do telewizora. Wybraliśmy horror, chociaż to bardziej oni wybrali... Ja nie lubię tego rodzaju filmów.
Przed "seansem" Ashton pobiegł do swojego pokoju, Luke przyszedł z kilkoma miskami popcornu, a Calum wrócił do domu.
Gdy Ash znowu usiadł obok mnie, spojrzałam na niego kątem oka. Na nosie miał okulary z czarnymi oprawkami. Bardzo podobne to tych moich, które zawsze gubię. 
Nosisz okulary? - zapytałam się go, ale zaraz po tym jak słowa opuśiły moje usta przybiłam sobie mentalnego facepalm'a. No przecież by ich nie zakładał gdyby nie musiał.
- Tak, a co?
- Ja też! - posłałam mu promienisty uśmiech i pewnie wyglądałam jak osoba, która dopiero co uciekła z psychiatryka, bo Ashton zaczął się ze mnie śmiać.
- To.. gdzie.. je.. masz? - powiedział, nadal nie mogąc się uspokoić.
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami. - Często je gubię.
Chłopak znów zaczął się śmiać, a pozostali odwrócili się w naszą stronę i gestem pokazali, że film się zaczął oraz mamy być cicho. 
Ponieważ jestem beznadziejnym towarzyszem do oglądania takich filmów, zaczęłam piszczeć w momencie kiedy pojawiła się lekko straszna muzyka. Bardzo łatwo jest mnie wystraszyć. 
Ashton, który nadal siedział obok mnie, objął mnie lekko i okrył kocem. Miło z jego strony, dzięki temu poczułam się trochę bezpieczniej.
Gdy scena wstrząsneła nawet chłopakami, przytuliłam się do Asha i zamknęłam oczy. 
__________
Trolololo - zmieniłam wiek Alpaki :D Teraz ma 17 lat :D :D :D
Mam takie plany na następny rozdział :D Może (MOŻE) dodam go jutro ??? :D
Się rozpisałam w tym rozdziale, a myślalam, że będę musiała coś dopisywać xD
Ważne - ROZDZIAŁY BĘDĄ KRÓTSZE NIŻ 1000 SŁÓW, BO CHCIAŁABYM JE DODAWAĆ CZĘŚCIEJ, A CZASEM TO MINIMUM MOJE PRZYNUDZA XD CHYBA KAŻDY WIE O CO CHODZI XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz