sobota, 21 lutego 2015

Chapter 5 - For me it's still cetaceans.

"Be with someone that makes you happy." Ktoś skreślił "with". "Be someone that makes you happy". Więc dla mojego telefonu już nie ma miejsca? Nie zgadzam się! Telefon to najważniejsza rzecz w moim życiu, zaraz po pizzy i muzyce. Z tymi trzema rzeczami zawsze spędzam walentynki.
Po cudownym wieczorze z nowymi znajomymi mogłoby się wydawać, że wszystko będzie idealnie. Pozory. Wprawdzie mam wreszcie najlepszą przyjaciółkę - Camille. Nie jestem szarą myszką, o której nikt nie wie. Nie jestem dręczona przez elitę. Ale też brak mi godności. Czuję się beznadziejnie, należąc teraz do elity. Tak. Należę do elity. Musiałam naprawdę mocno upaść na głowę, ktoś mi przywalił. Nie wiem, cokolwiek. 
Tydzień minął mi w miarę dobrze. Jeśli można tak powiedzieć. Chyba każdy w szkole o mnie gadał. Wydaje mi się, że nawet przyłapałam na tym kilku nauczycieli. Dobrze, że nikt nie wie, że mam na dziesiąte imię Alpaka. To by dopiero było. Jednak nie przejmowałam się tym. Prawie całą uwagę poświęciłam Camille. Mając najlepszą przyjaciółkę czułam, że żyję. Wcześniej snułam się z kąta w kąt czytając książki. Teraz jestem pewniejsza siebie. Zaczęłam nawet chodzić na treningi koszykówki. Wcześniej bałam się, że ktoś mnie wyśmieje. 
Dziś jest sobota. Walentynki. 
Nie obchodzę tego święta, chociaż je lubię, bo są ciekawe specjalne eventy i poziomy w różnych grach. Zawsze w walentynki jem pizzę i gram w gry na telefonie, a do tego słucham mojego ulubionego zespołu - 5 Seconds of Summer. I teraz coś dziwnego. Nie wiem jak wyglądają moi idole, nie znam ich imion, nie oglądam teledysków. Tylko słucham muzyki. Ich brzmienie jest dla mnie najważniejsze. Nie chcę sobie zepsuć opini o zespole, bo okaże się, że to jakieś dziadki po stówce. 
Wracając do walentynek. Nie rozumiem czemu wszyscy mówią "walę tynki". Czemu nie "walenie".
WALENTYNKI - WALEN(tyn)I-E. Może i 'walę tynki' jest bardziej podobne i takie tam, ale Dla mnie to wciąż walenie. I mówię tu o ssakach - waleniach. Nie mam na myśli walenia do drzwi.
To się nazywają 'przemyślenia Alpaki'. Jestem nienormalna. 
- Lamo, mordo, hej Alpaka! - do mojego pokoju wparowała Camille. Przez ten tydzień już nauczyła się nie pukać. To się nazywa przyjaźń, dałam jej nawet własny klucz do domu. To chyba był błąd...
- Cześć ziemniaku. Co tu robisz?
- Miłe powitanie, okey. Zabieram cię na pizzę. - taka przyjaciółka to skarb. Widzicie moje łzy wzruszenia?
- Daj mi pięć minut.
Camille wyszła z pokoju, a ja wzięłam telefon, torebkę z portfelem i ruszyłam za nią. 
Gdy dotarłyśmy do pizzerii Camille poszła zamówić pizzę, a ja wybrałam nam stolik. Wpatrywałam się w ulicę za oknem dopóki mój kochany ziemniak (tak, tak - Camille) nie usiadła obok mnie. 
- Dzisiaj walentynki. Czemu nie jesteś z Chris'sem? - zapytałam.
- Chris szykuje coś na wieczór więc mam prawie cały dzień dla ciebie. Wiem, że jesteś samotna i takie tam...
- Dzięki - burknęłam - Mam focha.
- A jak ci powiem, że ja płacę za pizzę?
- Przekonałaś mnie. - zaczęłyśmy się śmiać.
Po kilkunastu minutach przyszedł kelner z naszą pizzą. Od razu rzuciłyśmy się na nią. Camille lubi pizze tak samo jak ja, więc była mała 'bitwa'.
Nagle do pizzerii wbiegła czwórka chłopaków trochę starszych ode mnie wraz z ochroną, która natychmiast zablokowała drzwi. Potem roszalało się piekło. Tłum nastoletnich dziewczyn próbował dostać się do środka. Myślałam, że umrę na miejscu. Ja i Camille byłyśmy jedynymi klientkami więc uwaga chłopaków została zwrócona na nas. Patrzyłyśmy się na nich przestraszone tym co dzieje się na zewnątrz. 
Jeden z nich, niebiesko-włosy, wyszeptał coś do pozostałej czwórki i ruszył w naszą stronę, cały czas patrząc się na mnie. Gdy było wystraczająco blisko, żebym mogła widzieć jego twarz bez okularów, których zapomniałam (tak, noszę okulary), rozpoznałam go...
Chłopak przytulił mnie bardzo mocno. Oddałam uścisk. Brakowało mi go. Nie wiedziałam o tym, aż do teraz. Moje oczy zrobiły się mokre od łez szczęscia. 
Chłopak odsunął mnie lekko od siebie i otarł łzy z moich policzków.
- Alpaka... - wyszeptał.
- Mike... - znów go przytuliłam. - Tak mi ciebie brakowało. Gdzie byłeś przez tyle lat?
- Wszystko ci opowiem, ale odpowiedz mi na jedno pytanie, bardzo ważne pytanie, które nie daje mi spokoju odkąd się widzieliśmy ostatni raz. Nadal jestem twoim najlepszym przyjacielem?
Nie zastanawiałam się nad odpowiedzią. Znałam ją zawsze i byłam jej pewna.
- Zawsze będziesz.
Mike pocałował mnie w czoło. Musiał się lekko schylić. Urósł przez tyle lat, zmienił się. Wyglądał teraz bardziej męsko. Miał kolorowe włosy. Ale nadal był moim Mike'im
- Chcę cię komuś przedstawić. - powiedział Michael.
- Dobrze, ale ja pierwsza, bo zgaduję, że chcesz mnie przedstawić swoim kolegom, a ja mam tu tylko jedną przyjaciółkę. - uśmiechnęłam się do niebiesko-włosego - Mike poznaj Camille, moją najlepszą przyjaciółkę. Camille poznaj Michael'a, mojego najlepszego przyjaciela.
- Michael, ale możesz mi mówić Mike. Miło mi cię poznać - chłopak podał rękę mojej przyjaciółce.
- Camille, ale możesz do mnie mówić także Ziemniak.
- Czemu Ziemniak? - zapytał Michael.
- Bo Lama tak na mnie mówi - Camille zachichotała.
- Lama?
- To ja - uniosłam rękę do góry, tak jak to robi się w szkole, kiedy chce się coś powiedzieć.
- Macie nawet ksywki. Boje się was. - Mike zaśmiał się. - Chodźcie, przedstawię was moim kolegom.
- A więc... - zaczął Michael - To jest Luke - wskazał na blondyna z kolczykiem w dolnej wardze. - Calum - chłopak o ciemnych włosach i ciemnej karnacji skinął głową - I Ashton - ostatni z chłopaków pomachał do nas.
- Miło was poznać - Camille posłała uśmiech każdemu - Ale moglibyście powiedzieć nam czemu zostałyśmy tu zamkniętę i czemu na zewnątrz jest tłum nastolatek? 
Chłopcy spojrzeli na siebie wymieniając porozumiewawcze spojrzenia. Głos zabrał Mike.
- Jesteśmy w zespole, a to są nasze fanki. Jesteśmy w miarę popularni.
- Jak się ten zespół nazywa? - Camille znów się zapytała. Nie dostała odpowiedzi. Jeden z ochroniarzy przerwał nam rozmowę mowiąc, że samochód jest już gotowy, i że zespół może już jechać.
- Chcecie pojechać z nami? - zaproponował Ashton - Wątpię, żeby fanki dały wam teraz spokój.
- Chętnie - ja i ziemniak powiedziałyśmy jednocześnie.

~~~~~~~~
Bim bam! A to histooria :D 
Rozdział walentynkowy - brawa dla mnie, że napisałam :) 
Stwierdziłam, że pisanie notek jest fajne i mam gdzieś to czy ktoś będzie to czytał xD Chcę się z wami tylko podzielić moimi emocjami co do rozdzialu ;) 
Niech te WALEN(tynk)I-będą magiiczne :DI tak się zaraz kończą ;)
Kochaaaaam was :**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz