sobota, 21 lutego 2015

Chapter 4 - So the battle for food?

Pizza. To chyba jedna z niewielu rzeczy, które używam zgodnie z przezanczeniem. Kocham pizzę i szczerze mówiąc mogłabym się żywić tylko pizzą. Pizza nigdy mi się nie znudzi.
- Mi też miło cię poznać. - powiedział brat Jace'a - I mimo iż jesteś piękna, to muzyki nie ściszę.
- Liczę do trzech i radziłabym się zastanowić jeszcze raz nad odpowiedzią - odpowiedziałam zaciskając pięści - Raz, dwa, trzy! - rzuciłam się na bruneta wpierw łapiąc jakieś skarpetki z podłogi. Zaczęłam bić chłopaka skarpetkami, a on zbyt zaskoczony nawet się nie bronił. 
- Alex, masz ochotę...Co tu się dzieje? - Jace wszedł do pokoju akurat wtedy, kiedy wkładałam jego bratu skarpetkę do buzi.
- Tak tylko sobie na spokojnie rozmawiam z twoim bratem - powiedziałam, schodząc z bruneta.
- Tak, jasne... Powodzenia - Jace uciekł z "pola bitwy".
Już chciałam wrócić do atakowania skarpetkami, kiedy zorientowałam się, że muzyka ucichła.
- Tak przy okazji, mam na imię Jonathan.
- Jessy - odparłam. Po co mu znać moje normalne imię. Niech się cieszy imieniem numer 5.
- Mój brat powiedział do ciebie "Alex", to jak masz na imię?
- Mam wiele imion - wzruszyłam ramionami i wysząłm z pokoju. 
Pod drzwiami czekał Jace. Pewnie chciał wiedzieć jak mi poszło.
- Jesteś niesamowita. Ja cały dzień próbuję go zmusić do wyłączenia tego jazgotu, a ty przychodzisz, dusisz go skarpetkami, które nawiasem mówiąc powinien wyprać z rok temu, i już jest cicho.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się do blondyna - Ale muszę już iść. - minęłam Jace'ego i ruszyłam w stronę drzwi.
- Poczekaj! - chłopak mnie dogonił i zablokował mi drogę. - Dasz mi swój numer telefonu?
- Tak - wymieniłam się z nim numerem - Zadzwonię do ciebie - Pomachałam Jace'owi i wysząłm z jego domu.
Gdy przekroczyłam próg mieszkania mojego brata od razu wyczułam, że ktoś robi pizzę. Zapewne Jack wrócił z pracy.
Udałam się do kuchni, a widok jaki zastałam wprawił mnie w osłupienie. Przepraszam, ale nie codziennie  widzi się, żeby Alexander zapraszał znajomych do domu, kiedy wie, że ja w nim jestem.
Jeszcze dodatkowo robią pizzę!
Ktoś mógłby mnie zabić? - Zapłacę!
- O! Hej Alex! - mój brat pomachał do mnie ręką brudną od mąki i sosu do pizzy. Dopiero teraz zauważyłam, że cała kuchnia wygląda jkaby przeszło przez nią tornado, wszędzie lażało ciasto do pizzy, meble pokrywała mąka, a znajomi mojego brata byli w sosie pomidorowym.
- Co tu się dzieje?! - spojrzałam na wszystkich z gniewem w oczach, ale najbardziej mściwe spojrzenie posłałam Alex'owi. - Dlaczego kuchnia wygląda jak przygotowywana pizza? Chociaż... Lepiej niech nikt nic nie mówi, chyba nie chcę wiedzieć.
- Chcieliśmy zrobić pizzę, bo dzisiaj wszyscy tu zostajemy i robimy wieczór filmowy - odezwał się Sebastian, najlepszy przyjaciel Alex'a, który proponował mi dzisiaj podwózkę.
- Em... Alex? Możemy porozmawiać na osobności? - zapytałam się mojego brata, bo kilka faktów się ze sobą nie zgadzało.
Wyszłam z kuchni i poczekałam na brata, aż raczy do mnie dołączyć.
- Co chciałaś?
- Mam do ciebie kilka ważnych spraw. Po pierwsze - mieliśmy iść dzisiaj na imprezę, a ty zapraszasz ludzi na wieczór filmowy. Po drugie - coś ci się stało, ktoś ci zagroził, z kimś się założyłeś o coś, że nagle przedstawiasz mnie swoim znajomym i nie przeszkadza ci, że ja jestem w domu? - powiedziałam szybko, gestykulując przy tym rękami. Byłam lekko zdenerowana.
- Po pierwsze - nie idziemy na imprezę, bo gospodarz to zdradliwy pulpet... - wybuchłam śmiechem na stwierdzenie Alex'a.
- Pokłócili się! - krzyknęła Camille - Chodziło o ciebie! - uniosłam brwi do góry i spojrzałam na brata. On tylko wzruszył ramionami. 
Co do Camille - drobna, pełna energii blondynka - przyjaciółka Alex'a. Jest to chyba jedyna normalna osoba z elity. Bardzo ją lubię i gdyby nie mój brat, który zabraniał mi kontaktu ze swoimi znajomymi (aż do teraz), to ja i Camille byłybyśmy najlepszymi  przyjaciółkami.
Wróćmy do mnie i do Alex'a.
- Zgaduję, że druga sprawa jest związana ze "zdradliwym pulpetem". Mam rację? - jednak nie dostałam już odpowiedzi, bo rozmowę przerwał nam Sebastian.
- Alex! Chyba piekarnik się pali!
Razem z Alex'em spojrzeliśmy na siebie i rzuciliśmy się biegiem do kuchni.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg, wszyscy znajomi Alex'a (a może też już i moi?) rzucili się na nas i pokryli mąką.
A więc bitwa na jedzenie?
Wzięłam nową paczkę mąki, rozerwałam ją i zaczęłam rzucać we wszystkich. 
Po kilku godzinach bitwy, które wydawały się minutami, skończyło nam się jedzenie. Wszyscy byli chodzącymi przekąskami. W moich włosach można było znaleźć chyba nawet całego kurczaka.
Stwierdziliśmy, że nie ma sensu tego sprzątać, bo Jack i tak dowie się, co się stało. W końcu zmarnowaliśmy cały zapas jedzenia.
- To jaki film oglądamy? - zapytała się Camille, która teraz próbowała wytrzepać całą mąkę z włosów swojego chłopaka, Chris'a.
- Nie wiem, ale tak pomyślałam, że może mogłabym zaprosić naszych sąsiadów? Co ty na to Alex? Dzisiaj ich poznałam. - uśmiechnęłam się do brata i zrobiłam minę błagającego ziemniaka.
- Okey.
- W takim razie zaraz wracam. 
Udałam się do domu Jace'a. Zapukałam i czekałam aż ktoś mi otworzy.
- Hej Jessy!- drzwi otworzył mi Jonathan. - Czemu jesteś cała w jedzeniu? Wpadłaś na stragan z żywnością?
- Nie, spokojnie. Na nic nie wpadłam, po prostu brałam udział w bitwie na jedzenie. Tak trochę mój brat robi wieczór filmowy i takie tam. Pomyślałam, że może ty i twój brat byście wpadli.
- Jasne, chętnie. Przyjdziemy za kilka minut.
- W takim razie do zoabczenia. - pomachałam Jonathan'owi i wróciłam do domu.
Teraz trzeba znaleźć film dla dwunastu osób, w tym dziesięciu chłopaków. Będzie ciężko. 
- Wybraliście już film? - rzuciłam na powitanie i usiadłam na kanapie w salonie gdzie wszyscy debatowali o najlepszych filmach.
- Jeszcze nie - odezwał się Jared.
- A może nakręcimy własny film?! - rzuciła podekscytowana Camille.
- To genialny pomysł! - uśmiechnęłam się szczerze do dziewczyny. - Wszyscy się zgadzają? -każdy pokiwał głową na "tak". 
Ktoś zadzwonił do drzwi więc, poszłam otworzyć. Przyszli Jace i Jonathan. Zaprowadziłam ich do salonu i przedstawiłam pozostałym. Myślę, że się dogadają. Alex opowiedział im o naszych planach na wieczór, a ci także zgodzili się, że to fajny pomysł. 
Po nakręceniu filmu, który moim zdaniem wyszedł mega zabwawnie, zaczęliśmy go oglądać.
W pewnym momencie Alex zastopował film. Wszysycy spojrzeliśmy na niego z oburzeniem.
- Co wy na to, żeby jutro zaprezentować film w szkole?
Zgodziliśmy się.
Szkoda tylko, że nie wiedziałam jakie skutki przyniesie to nagranie...
~~~~~~~~~~~~
Witam!! 
To moja pierwsza notka pod rozdziałem OMG xD
Tak czy siak. Chciałam Was poinformować, że dzisiaj możecie spodziewać się krótkiego, walentynkowego rozdziału, który... tam, tam, taaaam........ wpłynie na faaabułęęęę :D
A jak już zaczęłam pisać to, żeby nie zmarnować notki - 
gwiazdkujcie, komentujcie, udostępniajcie blah, blah blah ;).
Kocham Was :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz