sobota, 21 lutego 2015

Chapter 3 - Seriously, disco polo?

Skarpetki. Podstawowe zastosowanie skarpetek - Nosisz na nogach, żeby było ciepło. A może ja używam skarpetek inaczej?
Gdybym mogła, z pewnością cofnęłabym czas. Chciałabym wiedzieć jak wyglądałoby moje życie gdybym zmieniła kilka rzeczy. Najbardziej nurtuje mnie pytanie "czy Mike nadal byłby moim przyjacielem?". Brakuje mi go, szczerze mi go brakuje. To z nim spędzałam każdą wolną chwilę w życiu. Wprawdzie nie wiem czemu już się nie przyjaźnimy. Po prostu pewnego dnia przestaliśmy ze sobą gadać. I tyle. Byłam zbyt wielkim tchórzem, żeby zapytać go co się stało. Teraz żałuję.
- Alex! - W ten oto sposób Jack woła mnie i Alex'a na posiłki. No bo po co wołać dwa razy skoro jedno imię oznacza dwie osoby.
- Już idę! - krzyknęłam i wstałam z łóżka, wcześniej biorąc plecak z książkami. Byłam już gotowa do szkoły, ponieważ wstałam wcześnie jak na mnie. Przynajmniej się nie spóźnię.
Gdy zeszłam do kuchni, Jack siedział już przy stole i jadł swoje śniadanie. Usiadłam na przeciwko niego i wzięłam sobie kanapkę z pomidorem i serem.
- Alex jeszcze nie przyszedł? - postanowiłam rozpocząć rozmowę z bratem, chociaż cisza wcale mi nie przeszkadzała.
- Pewnie nadal śpi. Poszłabyś go obudzić? - hahaha, i co jeszcze?
- Jasne.
Weszłam spowrotem na górę i udałam sie do pokoju bliźniaka. Postanowiłam nie tracić czasu na pukanie skoro Alex i tak spał. Bezceremonialnie wparowałam do jego pokoju. Zatrzymałam się na chwilę tylko po to, żeby się jemu przyjrzeć. Pokojowi oczywiście! Mój brat mnie nie interesuje.
Ściany były jasno-niebieskie i puste. Naprzeciwko mnie stała duża szafa z ciemnego drewna, a obok niej było krzesło, na którym leżało strasznie dużo ciuchów. Po mojej prawej stronie stało łóżko, na którym oczywiście leżał mój brat. Na przeciwko łóżka, po drugiej stronie pokoju była półka z dużą ilością książek. Mimo iż pokój był ładny, to mój brat już zrobił zniego pobojowisko. Wszędzie walały się ciuchy, kartki, puste puszki po coli. Tak właśnie mój bliźniak dba o pokój, w którym ma mieszkać przez jakiś czas.
- Wstawaj, debilu! - mocno szturchnęłam Alex'a, ale ten mnie zignorował. Tak się bawić nie będziemy. Skierowałam się do łazienki, wzięłam ręcznik i wazon, w którym wczoraj postawiłam kwiaty. Do wazonu nalałam wody i wróciłam do pokoju Alex'a. Położyłam mu ręcznik na głowie i wylałam na niego wodę. Alex natychmiast się obudził, ale dopiero po chwili zorientował się, że ma coś na głowie, bo przez chwilę machał rękami nie wiedząc co się dzieje. Widok był cudowny, ale nie o to teraz chodziło.
- Pogięło cię?! - o jejku, wielce oburzony, ale to ja musiałam cię budzić.
- Nie, ale mógłbyś wstać. Za 20 minut wychodzimy do szkoły. Poza tym śniadanie jest już na stole.
Wyszłam z pokoju i wróciłam do kuchni, gdzie Jack już kończył swoje śniadanie. Ja nawet swojego nie zaczęłam, a wszystko to wina tego głupiego śpiącego kartonu, który teraz pewnie znowu śpi.
- Alex już wstał? - zapytał Jack odnosząc naczynia do zlewu.
- No niby go obudziłam, ale pewnie znów poszedł spać. Jak się spóźni do szkoły to ja za niego nie jestem odpowiedzialna.
Jack poszedł jeszcze sprawdzić czy, aby na pewno mój brat się obudził. Ja w tym czasie wzięłam plecak i ruszyłam do szkoły. Nigdy nie czekam na brata, bo on i tak gdy tylko zbliżamy się do szkoły udaje, że mnie nie zna. Kochany braciszek. 
___
Gdy znalazłam sie pod budynkiem szkoły od razu ruszyłam w stronę biblioteki. Zostało mi jeszcze trochę czasu więc postanowiłam wybrać sobie książkę, ktorą będę dzisiaj czytać podczas nudniejszych lekcji. Zawsze tak robię. 
- Dzień dobry. - przywitałam się z naszą szkolną bibliotekarką, która jest strasznie miłą kobietą po pięćdziesiątce. - Czy są już jakieś nowe książki?
- Witaj, Alexandro. Zostawiłam ci kilka książek tutaj. - mówiąc o podała mi niewielki stosik książek, które nie dawno pojawiły sie w spisie biblioteki. Mam taką niepisaną umowę z bibliotekarką, żeby zawsze odkładała mi kilka nowych książek.
- Dziękuję.
Wzięłam książki i ruszyłam w stronę mojej ulubionej pufy blisko okna. Tam rozłożyłam książki i przyjrzałam się im uważnie. Postanowiłam wybrać "Urodzoną o północy" C.C. Hunter. Książka wydawała mi sie ciekawa. 
Gdy zadzwonił dzwonek, ja już wychodziłam z biblioteki z nową "zdobyczą". Udałam się na pierwszą dzisiejszego dnia lekcję - matematykę. Wprawdzie jestem dobra z matmy, ale i tak nie lubię tego przedmiotu. Nasza nauczycielka nie umie tłumaczyć i moim zdaniem sama nie wie co ona robi w szkole.
Ponieważ była to jedna z tych nudnych lekcji, wyjęłam książkę z plecaka i postanowiłam zacząć czytać. Lekcja minęła szybko, a ja skończyłam czytać już prawie połowę książki. Mam nadzieję, że wytrzymam do końca lekcji.
Wyszłam z klasy i podeszłam do mojej szafki chcąc wyjąć potrzebne mi książki, ponieważ zawsze zostawiam je w szkole i biorę tylko pierwszą lekcję. Jednak nie było mi dane dostać się spokojnie do mojej szafki. Obok niej stała połowa szkolnej elity, do której oczywiście należał mój brat bliźniak. Pierwszy raz widziałam, żeby ci ludzie stali obok szafek. Zawsze ich rozmowy odbywały się na stołówce, skąd wyganiali innych uczniów. Więc wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy szkolna elita stała obok MOJEJ szafki. A jeszcze większe zdziwinie, kiedy MÓJ brat POMACHAŁ do MNIE. To pierwszy gest wskazujący, że on mnie zna, od początku szkoły. 
- Alex! Chodź tu do nas! - nagle rozmowy na korytarzu ucichły i wszyscy spojrzeli na mnie tak jakby dopiero teraz zauważyli moje istnienie, chociaż większość ludzi chodziła ze mną na różne lekcje. Tak właśnie wygląda moje życie szkolne - nikt nie wie, że istnieję.
Powoli, niepewnym krokiem podeszłam do mojego brata i jego kumpli.
- Em.. O co chodzi? - zapytałam.
- Chciałem przedstawić cię ludziom, którzy będą z nami na imprezie. Chciałem, żebyś kogoś znała. - czy ktoś podmienił mi brata? - A więc, to jest...
- Wiem kim są ci ludzie. Znam wszystkich w tej szkole, gdybyś nie wiedział. - to prawda, mimo iż prawie nikt nie zna mnie, to ja znam wszystkich.
- Dobrze, w takim razie, wszyscy, to jest Alex, moja siostra. - Nie wydaje mi się, żeby znajomi Alex'a byli mną zainteresowani. Kiwnęli tylko głowami i już sobie poszli, a mój brat oczywiście dołączył do nich. 
_____
Lekcje minęły w miarę szybko, ale w tym czasie i tak zdążyłam przeczytać całą książkę. Muszę przyznać, że była genialna i jutro na pewno wezmę drugą część. 
Gdy wychodziłam ze szkoły kilka osób powiedziało do mnie "do jutra", mimo iż nigdy wcześniej ze mną nie rozmawiali. Zgaduję, że pewnie to wszystko wina akcji, która miała dzisiaj miejsce na korytarzu. Już widzę nagłówek jutrzejszej szkolnej gazetki "Alex Blood ze szkolnej elity ma siostrę, która chodzi do naszej szkoły". Tak, w naszej szkole tak mało rzeczy się dzieje, że nawet takie głupie coś jest uznawane za sensację.
- Hej, Alex! Podwieźć cię? - odwróciłam się w stronę, z której dobiegał ten głos i zauważyłam najlepszego przyjaciela mojego bliźniaka, który chyba jako jedyny wiedział wcześniej, że Alex ma siostrę bliźniaczkę.
- Jejku, co ci się stało, że ze mną rozmawiasz?
- Nic, po prostu teraz jak twój brat wyjawił, że ma siostrę już mi bez różnicy, że rozmawiam z kujonem. - tak, właśnie w ten sposób byłam nazywana przez elitę od początku szkoły. "Kujon". Chociaż moje wyniki w nauce, są lekko ponad przeciętne, to ludzie i tak myślą, że jestem kujonem, bo często czytam książki.
- Dzięki, ale wolę się przejść. - nie lubię przyjaciół mojego brata. Zazwyczaj są to snobistyczne gamonie, którzy są znani tylko dzięki bogatym rodzicom.

_____
- Wróciłam! - krzyknęłam na cały dom otwierając drzwi, ale odpowiedziała mi tylko cisza. Fajnie, czyli Jack jest nadal w pracy, a Alex pewnie jeszcze nie wrócił ze szkoły.
Postanowiłam przygotować się na imprezę. 
Idąc na górę do swojego pokoju usłyszałam muzykę dochodzącą zza ściany od sąsiadów. Było by dobrze, gdyby nie to, że muzyka była zagłośno. Lekko zdenerwowana poszłam do sąsiadów i zaczęłam walić w drzwi, bo wątpie czy ktokolwiek usłyszałby pukanie przy takim hałasie.
- Czego? - drzwi otworzył mi blondyn ubrany tylko w szare spodnie dresowe.
- Hej, mieszkam obok i tak trochę przeszkadza mi hałas dobiegający zza ściany. Mógłbyś ściszyć muzykę? - grzecznie przedstawiłam problem, przecież nie będę skakać do gardeł sąsiadom.
- Chętnie, ale to nie ja ją puszczam, tylko mój brat. Jak chcesz to możesz wejść i spróbować go przekonać. Ja już próbowałem, ale wątpię, żeby mnie usłyszał.
- Jasne, chętnie. A tak w ogóle to jestem Alex. - uśmiechnęłam się
- Jace. - blondyn otworzył mi drzwi szerzej, żebym mogła wejść - Drugie drzwi po lewej.
Udałam się tak jak wskazał mi Jace, do pokoju jego brata. Dopiero teraz mogłam rozszyfrować gatunek muzyki, która zabijała moje uszy.
Bez pukania otworzyłam drzwi i zaczęłam wydzierać się na osobę, winną tego wszystkiego.
- Czy możesz do jasnej cholery ściszyć tą muzykę?! Serio, disco polo?!...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz